poniedziałek, 31 października 2011

"Nagasaki" - Éric Faye

Francuski pisarz i japońska historia? To nietypowe połączenie można odkryć w opowieści „Nagasaki” autorstwa Érica Faye’a. Jednak nie jest to typowa proza dla miłośników kultury kraju kwitnącej wiśni. To coś znacznie więcej.

Główny bohater Shimura san to starzejący się mężczyzna, którego życie emanuje monotonią i samotnością. Nie potrafi odnaleźć się wśród ludzi. Jednak w jego odizolowanym świecie pojawia się intruz, a właściwie już od dawna w nim jest. To on dopiero odkrywa jego (a właściwie jej) obecność. Wydarzenie to zmienia ich życie. Autor opowiada nam historię dwójki ludzi, nawzajem od siebie zależnych. Tajemnicza lokatorka odnalazła u boku nostalgicznego meteorologa spokój, który z jakiegoś powodu w przeszłości utraciła. Od roku żyli obok siebie. Ona w strachu przed odkryciem jej kryjówki, on w błogiej nieświadomości. Mogliby tak funkcjonować jeszcze bardzo długo, gdyby nie spostrzegawczość gospodarza domu i jedno posunięcie za daleko ukrywającej się kobiety. Tu pojawia się konflikt między bohaterami, którego rozwiązanie nie będzie prosta dla żadnej ze stron.

Éric Faye stawia przed czytelnikiem wiele pytań w niemalże idealnie skondensowanej powieści. Być może każdy z nas żyje w symbiozie z kimś lub czymś nie zdając sobie nawet z tego sprawy? Wydaje nam się przecież, że potrafimy zawładnąć każdym aspektem naszej egzystencji. Co jednak jeśli któraś cząstka zostanie naruszona, a my nie będziemy tego świadomi? Czy po odkryciu prawdy będziemy potrafili normalnie funkcjonować? Czy nie będzie to miało wpływu na nasze postrzeganie otaczającego nas świata? Autor nie daje nam konkretnych odpowiedzi. Jedynie skłania nas do przemyśleń i to uważam za jeden z największych atutów tego utworu. Dodatkowo specyficzny styl pisarza sprawdził się doskonale w tym utworze, czego dowodem jest prestiżowa nagroda – Grand Prix Akademii Francuskiej. Każde zdanie zdaje się być w odpowiednich proporcjach. Nie ma tu zbędnych słów czy wnikliwych opisów. Co prawda znajdziemy w niej wiele niedopowiedzeń i niedokończonych wątków, ale dzięki temu można pokusić się o stwierdzenie, że jest to opowieść na swój sposób wyjątkowa. Warto również wspomnieć, że historia, którą nakreślił francuski pisarz, jest oparta na autentycznych zdarzeniach z 2008 roku. Zostały one opisane przez kilka japońskich dzienników.

Być może melancholijny klimat i wysmakowany styl autora nie przypadnie każdemu czytelnikowi do gustu. Niektórzy z pewnością stwierdzą, że jest tu zbyt wiele niezapełnionych luk i niewyjaśnionych faktów. Osobiście uważam, iż jest to powieść rzeczywiście inna, lecz dzięki temu naprawdę wartościowa.

wtorek, 25 października 2011

Niespodzianka


 Świeżuteńka, króciusieńka animacja! :)


Występuje: Marcelina Solińska

"To nie jest książka" autor: nieznany

Choć tytuł tej powieści może być mylący, „To nie jest książka” jest książką. Jednak sama nazwa nie jest tu jedyną zagadką. Na odwrocie okładki została zamieszczona informacja o tajemniczym twórcy, który przesłał swoje dzieło do wydawnictwa. Zdawać by się mogło, iż nic w tym nadzwyczajnego – a jednak! Było ono niepodpisane. Fakt ten sprawił, że zafascynowana sięgnęłam po tę lekturę. Czy było warto?

Co trapi młodych ludzi? Takie pytanie przypuszczalnie zadawał sobie autor pisząc powieść „To nie jest książka”. Wgłębiając się w fabułę miałam wrażenie, jakby każde zdanie mną manipulowało, jednak w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Rozważałam sprawy, które okazywały się wręcz oczywiste, lecz właśnie tym najskuteczniej wprawiały mnie w odrobinę melancholijny nastrój. Było to doświadczenie w pełni wartościowe i potrzebne. Wiele przemyśleń zamieszczonych w tym utowrze pozwala spojrzeć na życie i śmierć z diametralnie innej perspektywy. Jednak głównym tematem poruszanym przez nieznanego nam pisarza jest kwestia nieśmiertelnoci. Z początku trwałam w przekonaniu, że jest to jedno z najbardziej pożądanych przez ludzkość zjawisk. Dopiero teraz jestem świadoma w jakim byłam błędzie. Wszystkie teorie zostały zawarte w ciekawej fabule. Dwoje przyjaciół próbuje za wszelką cenę odnaleźć „To nie jest książkę”. Posiada ona bowiem sekret, który potrafi doprowadzić nawet do szaleństwa. Jest to sekret nieśmiertelności. Tak trafiają do pewnej tajemniczej Biblioteki. Tam odkrywają rzeczy, które zmienią ich świat. Niebanalnie skonstruowane sylwetki bohaterów połączone z wartą akcją okazują się świetnym przepisem na dobrze opowiedzianą historię. Choć z początku dialogi wydają się odrobinę mętne, a opisy nader dokładne, to już po kilkunastu stronach ma się wrażenie, że autor wkroczył na odpowiednią ścieżkę. Jednak dla kogo właściwie jest „To nie jest książka”? Sam autor odpowiadana na to pytanie pomiędzy akapitami. „To nie jest książka” jest dla kogoś, kto nie jest już dzieckiem, ale jeszcze nie dorosłym. Często czułam się rozczarowana po przeczytaniu niejednej książki z obszaru literatury młodzieżowej. Najbardziej drażniło mnie traktowanie czytelnika przez twórcę, który często pisze niemalże jak dla dziecka. Tak naprawdę mało która pozycja rzeczywiście odpowiada naszym rozterkom czy obawom. Większość traktuje młodzież jako ludzi, których jedynymi problemami są używki i konflikty ze starszymi. Nie zaprzeczam temu, jednak uważam, że wielu z nas znacznie częściej rozważa bardziej zawiłe aspekty życia. Właśnie za to cenię tę powieść. Istotne problemy życia stawia jasno, choć momentami boleśnie.

„To nie jest książka” jest warta polecenia z wielu powodów. Dodatkowym atutem jest fakt, iż dochód z jej sprzedaży zostanie przekazany na cele charytatywne. W świetle fabuły uważam tę decyzję wydawnictwa za szczególnie ważną. Na zakończenie chciałabym tylko dodać, że autor, choć nie ujawnił swojego nazwiska, wykazał się odwagą i otwartością umysłu. Kimkolwiek jest, zasługuje na wyrazy szacunku. Stworzył bowiem coś znaczącego dla każdego, kto przeczyta jego dzieło.